To już dziś 12.08.2019, po raz czwarty w sierpniowy poniedziałek na półki Lidla trafia Polka czyli polskie wino z krakowskiej winnicy Srebrna Góra. Podobnie jak w latach poprzednich mamy trzy kolory czyli klasycznie czerwień róż i biel. Cena też jest podobna i wynosi 34,99 zł za butelkę, i spadnie do 29,99 zł jeżeli zdecydujemy się na zakup dwóch butelek. Same wina, są zaś kompletnie odmienne od tych sprzed roku czy dwóch.
Jednym z pomysłów na Polkę jest to by się zmieniała. To też każdy rocznik jest zamkniętą w butelce niespodzianką. Odpowiedzialny za projekt Artur Wołkowicz nie spoczywa na laurach i eksperymentuje. I choć czasami te eksperymenty czasami podążają w stronę, której nie jestem fanem to szanują poszukiwanie własnej drogi. A tak prezentują się tego efekty.
Polka Biała 2018
Podobnie jak wszystkie wina z tej linii jest kupażem, w tym wypadku kręgosłup stanowi seyval blanc z domieszka johannitera, solarisa, hibernala , chardonnay i około 2 procent gewurztraminera. Jak widać pomieszano tu ze sobą klasyczna vinifere z hybrydami. Ale tym co naprawdę zdefiniowało to wino to długa maceracja przy produkcji każdego z win bazowych. W efekcie powstało wino o bardzo intensywnym nosie przywodzącym na myśl polskie owoce ( jabłka, gruszki i śliwki mirabelki, których kilka rośnie tuż przy nowym winnym domku na terenie winnicy) wzbogacone o owoce tropikalne (kiwi, ananas) i delikatne nuty kwiatowe. Co do smaku, to balans cukier/kwasowość lokalizuje to wino gdzieś pomiędzy winem wytrawnym a półwytrawnym przy czym bliżej tego pierwszego. Przyjemna cytrusowa kwasowość robi tu dobra robotę, a spora koncentracja i zdecydowana owocowość wynikające ze wspomnianej wyżej długiej maceracji dopełniają całości.
Polka Biała 2018 sprawdzi się nie tylko na tarasie ale i jako wino gastronomiczne. Śmiało można podać je nie tylko do ryby czy kurczaka ale do tak emblematycznych dań polskiej kuchni jak schabowy czy pierogi z kapustą czy bigos.
Mnie wino się podoba i śmiało oceniam na 4,5 na 6.
Polka Różowa 2018
Różowa odsłona to też wino wieloszczepowe, tu bazę stanowią zweigelt, do którego dodano cabernet cortis i pinot noir. I tu podobnie jak w wypadku bieli mieliśmy odczynienia z odrobinę dłuższą maceracją. Zaowocowało to dość ciemnym jak na obecne trendy w winach różowych kolorem i ciekawym charakterem. Ale po kolei.
Wino pachnie delikatnie, poziomkami, malinami troszkę typowo dla win różowych, troszkę jak wspomniał to jeden z degustujących landrynkowo. I właściwie nie ma w tym nic złego bo zapach to czysty i przyjemny. Za to usta są mocno wytrawne, nietypowe i pokazują drugą, uzbrojoną w pazury stronę tego wina. Są nimi delikatnie zarysowane garbniki, i to one w połączeniu z rześką kwasowością sprawiają, że mamy do czynienia z rasowym winem gastronomicznym.
Mnie Polka Różowa 2018 przekonuje, z przyjemnością podam ja do ryby w ciemniejszym sosie, do królika a nawet do polędwiczki wieprzowej w delikatnym sosie. Oceniam na 4,0 na 6.
Polka Czerwona 2018
Co do metryczki to mamy tu kupaż czterech szczepów: regenta, rondo, cabernet cortis i acolon. Wina bazowe przez 3 miesiące dojrzewały w towarzystwie chipsów z amerykańskiego dębu. Tyle faktów a jak to wpłynęło na samo wino.
Tym co w tegorocznej odsłonie Polki Czerwonej podoba mi się najbardziej to barwa wina, intensywna, nieomalże fioletowe, widać że regent podkręcony przez acolonem robią robotę. Kolejne etapy degustacji nie budzą już mojego entuzjazmu.
Nos jest wciąż OK, sporo czerwonych owoców, delikatne tony czekoladowe w tle. Ale ten nos jest taki delikatnie kompotowy. Natomiast na moje wypalone przez ciężkie wina usta Polka Czerwona jest zbyt łagodna. W porównaniu do zeszłorocznej edycji, którą bardzo chwaliłem jest tu za mało charakteru. Wino jest lekkie, kwaśność jest bardzo niska, a garbniki właściwie nie wyczuwalne, do tego dość sporo owocu i mamy coś lekko zbliżonego do kompotu właśnie. Mówiąc inaczej winu brak pazura.
Zeszłoroczną odsłonę tego wina chwaliłem, właśnie za to, że było jakieś, że nie spiłowano mu pazurów, ale tam było 3 miesiące francuskiej beczki a nie amerykańskich chipsów. Tu niestety daleki od zachwytów. Jest zbyt miękko, zbyt łagodnie, a nie tego oczekuje od „crianzy”. To też z wielką przykrością muszę to wino ocenić na 3/6, i argument, że Polska to nie jest kraj na czerwone wina do mnie w tym wypadku nie trafia. Wystarczy przypomnieć sobie Polkę Czerwoną 2017.
A teraz odsyłam was na zakupy, bo Polka to jedno z tych win, które spróbować trzeba i to nie tylko z patriotycznych powodów. Kupicie w sklepach Lidl
Win próbowałem na pokazie prasowym.