Tym razem do wyboru wina na Winne Wtorki podszedłem odrobinę inaczej niż zwykle. Chcąc uniknąć wtopy oraz konieczność biegania po sklepach opanowanych przez wpadłych w amok klientów, no bo przecież święta za pasem postanowiłem najpierw odrobić lekcję czyli trochę o regionie Soave czyli temacie tych WW poczytać. Pouczająca to była opowieść o wzlocie i o upadku. Początek lat 60tych to czas kiedy przeciętni Amerykanie zaczęli pić wino. Gust mieli nie bardzo wyrobiony, to też bardzo im zasmakowały (sic!) niemieckie liebfraumilche i właśnie lekkie wina z Soave. Zamówienia rosły, interes się kręcił. W pewnym momencie przestało wystarczać gron. To też tradycyjny szczep trebbiano di soave zastąpiono plenniejszą i odporniejszą garganegeą. Po drodze zapominając, że to jeden z najmniej aromatycznych szczepów jakie znamy. Wina z rocznika na rocznik były gorsze. W końcu doszło do tego, że niektórzy z producentów przestali używać oznaczenia apelacji DOC Soave zastępując je oznaczeniem regionalnym IGP, by nie być kojarzonym z Soave.
Przemianie uległa również organizacja produkcji. Powstały kombinaty-spółdzielnie skupujące grona lub gotowe wino, butelkując go potem pod własną nazwą. To była najkrótsza droga na półki marketów i dyskontów. Efekty widoczne są do dziś. Na blisko 2800 winoogrodników działających w regionie, jedynie 249 butelkuje swoje wina. Niestety za swój indywidualizm każą sobie sporo płacić, ich produkty są znacznie droższe, niż te pochodzące ze spółdzielni. Kolejną cechą tego rynku jest dużo usługowego lania win pod marki własne sieci handlowych. Dzięki czemu wino jest wszędzie dostępne i raczej tanie, a co za tym idzie bardzo popularne. Soave to najpopularniejsze białe wino Włoch, co nie znaczy oczywiście że najlepsze.
Na szczęście w ostatnich latach podejmuje się wiele działań by przywrócić świetność winą z regionu. Organizuje się konferencje, sympozja i sporo degustacji. Znawcy twierdzą, że od roku 2007 można mówić o wyraźnych zmianach na lepsze. Coraz więcej win to już nie czysta garganega, a kupaże z trebbiano.
Wyposażony w te wiedzę miast szukać wina w sklepie specjalistycznym poszedłem do najbliższego marketu i na półce Reala odnalazłem Aldo Giacomo Soave. Nie szukajcie tego winiarza w przewodnikach, to marka własna Reala, a wino powstało i zostało rozlane w The Cantina di Soave. To duży i podobno nie zły producent, mający swoje winnice w kilku prestiżowych apelacjach północnej Italii. Ich Amarone otrzymało tytuł najlepszego wina Włoch w International Wine Challenge 2012 roku.
Moja butelka to pewnie ich najniższa półka, zobaczmy co jest warte. Wygląda przyjemnie jest bardzo jasno żółte z ciemniejszymi refleksami. Pachnie jabłkiem i białymi kwiatami. W ustach ciała bardzo mało, wino jest bardziej mineralne niż owocowe. Nie jest mdłe, ale też i nie zdecydowanie kwasowe. Fajnie za to się kończy, zupełnie niespodziewanie pojawiają się akcenty pikantno pieprzowe przechodzące w tony migdałowo-pestkowe. Takie niezobowiązujące wino, którego można się napić, ale jak się go nie napijemy, to też za wiele się nie straci. Wino na co dzień, do sałatki z kurczaka i wieczoru przed telewizorem.
Rocznik: 2011
Producent: Cantina di Soave
Kraj: Włochy
Region: Saove
Apelacja: DOC Saove
Typ wina: spokojne
Kolor wina: białe
Smak: wytrawne
Klasyfikacja: jakościowe
Szczep: Garganega, Trebbiano
Temp. podawania: schłodzone 8-10 stopni C
Podawać do: lekkie dania, kurczak w sałatkach, ryby
Pojemność:0,7 l
Miejsce zakupu: Real
Cena: ok. 17,99 zł
Ocena 0-6: 3.5
Jednym zdaniem: Na co dzień, da się wypić, nie pozostawia po sobie wspomnień
W tej edycji Winnych wtorków również pili.
Marcin z Enofazy – i bardzo przy tym na sąsiadów narzekał, od polskie piekiełko i niezrozumienie o co w winie chodzi.
Sandacz i kieliszek wina z kolei zagościły na stole Winniczka
Zaś prosto z wysp o doświadczeniach z Saove przeczytacie u Ilony z To co pijemy
Kuba z Czerwone czy Białe szukał w lodówce i znalazł coś co smakuje tak jak smakować powinno.
Jedynym zdecydowanie zachwyconym był Piotr z Białe nad czerwonym