Rozpoczęło się Winoforum 2022, projekt, który wyewoluował ze Zlotu Blogosfery. Gdyby zachować ciągłość numeracji, jest to już dziewiąta odsłona tej imprezy. Po raz któryś już odbywająca się w formie serii sesji on line. Chce się powiedzieć niestety, ale okoliczności są jakie są. Najpierw Covid 19 teraz Putin 22, jedno gorsze od drugiego.
Nie zmienia to faktu, że to projekt udany. Podobnie, jak w swoich stacjonarnych edycjach, pomysł opiera się o dwa typy sesji. Pierwsze to wiedza blogerska. W tym roku ta cześć obejmowała trzy bardzo ciekawe punkty. Pierwszy to wspominkowe spojrzenie na ewolucje blogosfery na przestrzeni ostatnich 10 lat. Spojrzenie trzeźwe, pozbawione sentymentów, ale równocześnie pełne pewnej nostalgii. Sławek Sochaj jak zawsze stanął na wysokości zadania. Jego zestawieni pokazało zmiany w kluczowych punktach, ale obnażył też to czego osiągnąć się nie udało.
Drugim punktem był bardzo ciekawy wykład Marcina Chylińskiego na temat marketingu produktów alkoholowych w mediach społecznościowych oraz o tak zwanym influencer sellingu jako szansie na monetyzację bloga. Bardzo inspirująca prezentacja i bardzo merytoryczna. Choć w pewnych punktach nie do końca podzielam poglądy prelegenta. Sądzę, że temat jest na tyle ważny, że w niedalekiej przyszłości poświecę mu osobny tekst. Potrzebuję tu waszej opinii.
I na koniec perła w koronie Winoforum 2022 – rozmowa Ewy Rybak z niezrównanym profesorem Jerzym Bralczykiem. Nie ma nic ważniejszego dla blogera niż słowa, o ich mocy, gdy są dobrze użyte wiemy wszyscy. A jak to robić opowiedział szanowny gość. Na zawsze zapamiętam, że wino nie może być „nieagresywne”.
Był też czas na dyskusje, wolne wnioski i własne opinie o dyskutowanych zagadnieniach.
Sesja popołudniowa to już degustacja. Zaplanowany na sobotnie popołudnie set obejmował wina z Bordeaux, obecnych w ofercie Lidla. Prowadzili ja wspólnie Richard Bampfield MW i Wojciech Bońkowski. Komentarze mocno wykraczały od typowych opisów degustacyjnych. Prócz informacji o konkretnych etykietach dane nam było usłyszeć bardzo wiele informacji o apelacjach gminnych Bordeaux, o stylistyce powstających tam win. Nie zabrakło rozluźniających atmosferę anegdot, ale i analizy fenomeny Bordeaux i tamtejszych win.
Słuchałem i degustowałem z wielką przyjemnością. Przy okazji naszła mnie taka oto refleksja. W ostatniej dekadzie wielką metamorfozę przeszły nie tylko blogi winiarskie, ale i oferta sieci handlowych. Doskonale pamiętam pogardliwe opinie kupców winnych o blogosferze. Sam wielokrotnie słyszałem, że blogi to „winka” z dyskontów. Czasami wręcz nazywane produktami winopodobnymi.
Dzisiejsza oferta Lidla to propozycje jakich mogą pozazdrościć sklepy specjalistyczne, do tego jak zapewniali prowadzący i co szybko zweryfikowałem prawdopodobnie najtaniej na świecie. Dla przykładu Chateau Leoville-Poyferre Saint-Julien 2e Grand Cru Classe 2017 przy zakupie w pakiecie wyceniono na 300 zł. Do tej pory cena z polskiego rynku to 860 zł, a z rynków europejskich: we Francji za około 350 zł, a poza Francją za około 365 zł. Trudno nie nazwać tego dobra ofertą.
Ale nie tylko pod względem cenowym ta oferta zasługuje na uwagę. Również jakość selekcji też zasługuje na najwyższe uznanie. Spróbowaliśmy siedmiu etykiet, sześciu wytrawnych czerwieni i jedno białe słodkie. Wina degustowaliśmy od najmłodszego do najstarszego.
Chateau Lary Lacombe 2020 (39,99 zł) – bardzo aromatyczne, w nosie doskonała harmonia ciemnych owoców i typowej dla merlota śliwki z wyraźnymi tonami przyprawowymi jak anyż i ciemna czekolada. Usta radosne, świeże o przyjemnej kwasowości, doskonałym garbniku, czystym dojrzałym, soczystym owocu i interesującym pikantno-korzennym posmaku podkreślonym lekko rozgrzewającym alkoholem. W tej cenie doskonałe.
Chateau Grand Corbin Saint-Emilion Grand Cru Class 2019 (199,99 zł) – wino zbyt młode, ale ze wszech miar interesujące. Warto je wrzucić do piwniczki i jeszcze chwile poczekać. Na dziś beczka jeszcze nie w pełni wtopiona, wciąż mocno zdominowane przez beczkowe tony z wyraźną wanilią, ale i delikatną pieprznościa. Że wino potrzebuje jeszcze trochę czasu czuć też po wciąż zbyt wybijających się garbnikach. Charakter owocu zdecydowanie merlotowy, śliwkowy, z lekkim dodatkiem owoców leśnych. W tej cenie warto kupić i przytrzymać.
Chateau Larrivet Haut-Brion Pessac-Leognan 2018 (169,99 zł) – bardzo złożony nos, z wyraźnym soczystym owocem (wiśnia, owoc leśny) i wyraźnymi tonami korzenno-przyprawowymi (wanilia, lukrecja, tony dymne). Otwarte i relatywnie łatwe, w ustach owocowe, bardzo harmonijne a przy tym dzięki odpowiedniej kwasowości rześkie. Aksamitne garbniki i wysoka złożoność. W efekcie wino łatwe w odbiorze i bardzo pijalne. Warto rozważyć zakup w kontekście nadchodzących świat, pod pieczeń wołową albo dziczyznę będzie, jak znalazł.
Chateau Leoville-Poyferre Saint-Julien 2e Grand Cru Classe 2017 (399,99 zł) – Początkowo ściśnięte i powściągliwe. Po chwili dojrzałe owoce, lekka baczka i oczarowująca mineralność. Unikalny i bardzo przyjemny zapach grafitu i mokrych kamieni. A całość wieńczy kwiatowy ton fiołka. Usta aksamitne, garbniki są bardzo dojrzałe, wypolerowane wręcz. Do tego świetna kwasowość, czysty owoc i nadający elegancji umiar. Na specjalne okazje, warte swojej ceny.
Chateau Merville Saint-Estephe 2016 (69,99 zł) – Inna półka cenowa i odrobinę inny styl, bardziej przystępny. Nos bardzo atrakcyjny, intensywny, owocowo-korzenny, z wyraźnie naszkicowanym tytoniem i czekoladą. W ustach świetny garbnik, wyrazisty owoc i delikatnie wiśniówkowa końcówka. Na uwagę zasługuje goryczka w posmaku nadająca mu bardzo szerokie pole zastosowań gastronomicznych.
Chateau Boyd-Cantenac Margaux 3e Grand Cru Classe 2005 (399,99 zł). Nos to porzeczka, czarny pieprz i pudełko cygar. Identycznie usta do tego, zachwycające garbniki, z początku niewyczuwalne po chwili oblewające usta i ściągające śluzówkę. To jedno z tych win, które zawsze trzeba podawać pod dobrze dobrane danie. Wino już dojrzałe, ale wciąż z przynajmniej 10 letnim potencjałem. Doskonały przykład na potwierdzenie tezy o wielkości win z Bordeaux.
Chateau La Tour Blanche Sauternes 1er Cru Classe 2018 (189,99 zł). Sauternes albo się kocha albo nienawidzi. Ja wobec tej stylistyki mam sporo wątpliwości, ale ta etykieta mnie przekonuje. Głównie przez zachowana świeżość wynikająca z jak na tę na stylistykę niezłą kwasowość. Do tego ładny owoc, trochę miodu, dużo owocu tak (suszonego jak i kandyzowanego). W ustach dochodzą do tego tony mocno dojrzałych owoców egzotycznych. Całość podkręcona tonami przyprawowymi. Piłem z przyjemnością. Chyba sprawie sobie butelkę do wielkanocnego sernika.
Tą oferta Lidl pozamiatał. Większość sklepów specjalistycznych pod względem zawartości tej oferty, i oczywiście cen nie może nawet stawać w szranki
Degustowałem na zaproszenie organizatorów – Ferment/Winicjatywa