Miniony rok 2020 był inny. Wiele się w nim zmieniło, a konsekwencje tych zmian będą jeszcze długo będziemy odczuwać. Ale nie wszystkie zmiany były złe. Sam dla przykładu zmieniłem myślenie o wakacjach. Jako że potrzebowałem „zmienić klimat” a klasyczne wakacje nad ciepłym morzem z kilku powodów były nie do zrealizowania trzeba było podejść do problemu w sposób dla mnie nowy. W największym skrócie zrealizowaliśmy projekt rowerem po Morawach.
Tak wiem, nic odkrywczego, robi to co roku wiele osób, ale dla mnie to było kompletne wywrócenie sposobu myślenia o czasie odpoczynku. Zwykle urlop oznaczał dwa tygodnie leżenia na plaży albo nad basenem, objadanie się do szaleństwa i sporo nudy. Tym razem było aktywnie, zamiast wylegiwania się pedałowanie. Nie jesteśmy jakimiś mocno zaprawionymi cyklistami, to też trasy dla wielu nie były imponujące, około 100 km dziennie. Ale nie o rekordy nam chodziło a o miłe spędzenie czasu.
Pamiętajcie te przejazdy robił mocno otyły facet po pięćdziesiątce na rowerze za paręnaście stówek. A za cały trening przygotowawczy miał cztery miesiące jazdy po miejskich i podmiejskich ścieżkach rowerowych w okolicach Krakowa. Słowem jak ja dałem rady to da prawie każdy.
Nie będę tu przedstawiał pełnych tras, nie będzie ich opisów – te znajdziecie na dziesiątkach stron internetowych. Zamiast tego mini galeria foto impresji z naszego kilkudniowego wypadu.
Galerie podzielę na cztery części i będą one publikowane w kolejne lutowe poniedziałki. Dziś cześć pierwsza – kanał Baty i rzeka Morawa. Gdybyście jednak chcieli więcej informacji piszczcie w komentarzach.
I na koniec rada praktyczna jak będziecie planowali własny projekt rowerem po Morawach warto zainspirować sie stroną https://www.stezky.cz/ Znajdziecie tam pełne przebiegi tras.