Namiętni czytelnicy powieści Lisy Gardner, w tym niżej podpisani musza mieć w sobie coś z masochistów. No bo kto normalny chce, by jego uwagę kierowano na to co w świecie złe, mroczne i bardzo bolesne. Na obszary, o których nie chcemy myśleć w naszej zabieganej codzienności. Tymczasem seria detektyw sierżant D.D Warrner kręci się właśnie wobec takich tematów. Było już o przemocy rodzinnej, pedofilii a nawet kazirodztwie. Teraz przyszła kolej na następny temat, na dzieci cierpiące na ciężkie choroby psychiczne. I o tym traktują niedawno wznowione „Dziecięce koszmary”.
Zaczyna się od fabularnego trzęsienia ziemi. D.D Warrner otrzymuje pilne wezwanie. Wymordowano całą rodzinę. Podejrzanym jest ojciec, tyle tylko że nie można go przesłuchać. Trafił właśnie do szpitala z kulką w głowie. Czy to rozszerzone samobójstwo zdesperowanego ojca w problemach finansowych czy zabójstwo na nie stylizowane.
I kiedy wydaje się, że będziemy mieli do czynienia z klasycznym policyjnym kryminałem pojawiają się dwie dodatkowe opowieści. Z pozoru w żaden sposób nie połączone z wątkiem głównym. Pierwsza z nich to wstrząsająca opowieść Victorii, matki siedmioletniego Evana. Chłopca dotkniętego poważnych schorzeniem psychicznym. Prócz nadwrażliwości na bodźce dotknęły go niekontrolowane ataki agresji. I jest opowieść Danielle, pielęgniarki z oddziału psychiatrii dziecięcej. A kiedyś dziewczynki, która jako jedyna przeżyła poszerzone samobójstwo własnego ojca.
Słowem jest tu typowa dla Lisy Gardner narracja wielopunktowa. Ale nie jest to prosta zabawa formą. Autorka korzysta z nich w niezwykle przemyślany sposób, pozwalający na nieliniowe konstruowanie opowieści. Dzięki takiemu rozwiązaniu, nie tylko udaje się jeszcze lepiej grać nastrojem, ale i idealnie stopniować napięcie. Doskonale się to sprawdza a „Dziecięce koszmary” są na to doskonałym przykładem.
Ale cała ta formalna struktura formalna to za mało by stworzyć wciągającą, nie przewidywalna opowieść. Potrzebna jest przemyślana, precyzyjna, logiczna i co najważniejsze prawdopodobna fabuła. I „Dziecięce koszmary” taką oferują. Do tego podaną z zabójczym tempie.
Dlatego „Dziecięce koszmary” czyta się doskonale. Ta opowieść jest nie tylko prawdziwie nieodkładana ale i absolutnie nieprzewidywalna. Podczas kilku godzin jakie spędziłem nad książką kilkukrotnie obstawiałem jak to się zakończy i za każdym razem mocno chybiałem. Rozwiązanie tej zagadki poznałem dopiero, gdy autorka rozpoczęła finał. Dodam, że finał spektakularny, ale i bardzo emocjonujący oraz zaskakujący.
Bardzo dobre wrażenie robi też gra jaką autorka prowadzi z czytelnikiem wprowadzając watek ezoteryczny. Momentami ma się wrażenie, że wręcz paranormalny. Momentami wręcz przeplata konwencje. I bardzo na tym „Dziecięce koszmary” zyskują. Opowieść dzięki temu jest pełniejsza, bardziej nieoczywista i zaskakująca. Co z kolei oznacza, że dla atrakcyjniejsza. I właściwie ta przyjemność poznawania tej opowieści powinna wystarczyć bym śmiało ten tytuł polecał. Ale to nie wszystko.
Jest jeszcze jedna warstwa. Autorka pokazuje nam świat rodzin i placówek opiekujących się dziećmi z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. I nie jest to obraz miły dla osób postronnych. Pokazuje jakich wyrzeczeń wymaga od rodziców i kadry profesjonalnej. Dla mnie, osoby szczęśliwie nie mającej w otoczeniu dzieci z tego typu problemami było wręcz szokujące.
„Dziecięce koszmary” nie tyle przeczytałem co pochłonąłem. I nim napisze jak najbardziej zasłużona polecajka jeszcze drobiazg. Ten tytuł jest też dostępny w formie audiobooka, i to przygotowanego z rozmachem. Tekst interpretują aż trzy lektorki: Dorota Jarząbek-Rogaczyk, Anna Grochowska i Gliwa Sylwia. Przy tej konstrukcji jest to doskonałym pomysłem. Z pewnością w przyszłości wrócę do tej pozycji jeszcze raz. Chce sprawdzić jak ta opowieść działa w wersji audio. A teraz oficjalne POLECAM.
Autor: Lisa Gardner
Tytuł: „Dziecięce koszmary”
Stron: 464
Okładka: miękka
Ilustracje: brak
Cena okładkowa: 42,90 zł
Wydawca: Wydawnictwo Albatros