Od 25 kwietnia po półkach w Lidlu biegają byki a kasjerki tańczą flamenco, a tak na poważnie właśnie trwa tam akcja „Sol & Mar” czyli promocja produktów hiszpańskich. Jest spory wybór iberyjskich wędlin w tym moje ulubione fuety, są oliwki, kilka serów, jest spory wybór ryb i owoców morza tak mrożonych jak i w puszkach. Oczywiście, są i hiszpańskie wina. Spróbowałem czterech z nich.
Pierwszym co cieszy, już przy pobieżnym rzucie oka to większa odwaga niż w wypadku ich konkurenta. Lidl zdecydował się na wprowadzenie win w cenach przekraczających 30 zł, w tym jedno znacznie droższe. Nie wiem czy to świadomy wybór odmiennej strategii czy jednorazowy strzał, ale mnie to cieszy. Przy droższych winach szansa na coś lepszego jest znacznie wyższa, a pamiętajcie, lepiej wypić jedno dobre wino niż dwa takie sobie czy trzy zwyczajnie kiepskie. Swoją drogą, ciekawe jak się te droższe etykiety będą sprzedawać, bo przecież klient Lidla i Biedronki to przynajmniej z pozoru ten sam klient, choć może jakieś badania wykazały że nie do końca, może jednak Lidl w większym stopniu przyciąga tych „aspirujących”. Pojęcia nie mam. Trzymam jednak kciuki by wina za 30-60 zł sprzedawały się dobrze. Z drugiej strony jestem realistą i zdaję sobie sprawę, że dysponując taki budżetem można już pogrymasić w sklepie specjalistycznym. Tyle tylko, że sklepy specjalistyczne poza dużymi miastami nie maja szans i dawno już wyginęły, a Lidl jest w prawie w każdym mieście i miasteczku, w tak zwanej Polsce B również. Zostawmy jednak strategie marketingowe i zajmijmy się winami. Są trzy białe, w tym jedno musujące, co jest sprytne w kontekście nadchodzących ciepłych dni i jedno czerwone.
Arestel Cava Extra Brut Vintage 2013
Uwaga podpowiadam: jak planujecie wesele w najbliższym czasie to warto rozważyć zakup kilku butelek, Dorato to nie jest coś czym powinno się świętować Nową Drogę Życia.
Vina Mayor Verdejo D.O. Rueda 2014
To wino i to z tego samego rocznika było dostępne w Lidlu prawie równo rok temu. Wówczas go nie miałem okazji spróbować, teraz nadrabiam. Wino prezentuje się tak jak wino z coraz popularniejszego szczepu verdejo prezentować się powinno. Jest słomkowe, ma wyrazisty i złożony nos o czystych tonach owoców południowych ( przede wszystkim ananas) ale też cytrusów, całość uzupełnia lekki powiew świeżego rumianku i liści laurowych. W ustach czysty południowy owoc, dobra kwasowość o tonach cytrusowych i grejpfrutowej goryczce, w końcówce przypominają o sobie zioła, tym razem pod postacią lekko zarysowanych tonów anyżkowych. Piłem z przyjemnością, sprawdzi się w upał, choć nie jest mega tanie, kosztuje 24,99 ale warto się w nie zaopatrzyć jak będziecie grillowali pstrąga. Moja ocena dobre czyli 4,5.
Condes de Albarei Rías Baixas Albariño Salneval Barrica 2013
Lubicie kaszę manna na słono, a może wasze kulinarne marzenia to śledź w miodzie z bakaliami, jeżeli tak to koniecznie sięgnijcie po to wino. A jeżeli takie smaki nie dla was to warto się najpierw zastanowić. Prawda jest taka Rias Baixas to apelacja w której albarino sięga szczytów swojej ekspresji dając lekko słone, wyraziste, brzoskwiniowo-cytrusowe, mocno kwasowe wina o akcentach mineralnych i charakternej świeżości. I teraz ktoś to wino wpakował do beczki i spróbował nadać mu nowego charakteru. Wyszło jak z nałożeniem kagańca na kota. Ani to śmieszne, ani praktyczne, a kot nadal nie przepędza złodziei, za to przestał łapać myszy, i tylko ogonem kreci esy floresy jak dawniej. Tu z klasycznej wersji zostało troszkę słonawej mineralności i brzoskwinie ale ktoś najpierw posmarował masłem a potem posypał cukrem wanilinowym. Wino przy tym nabrało trochę ciała, stało się jak by gęstsze ale straciło cały wigor i nuty kokosowo-migdałowe tego nie rekompensują. Dla mnie nie bardzo udany eksperyment, ale miłośnicy ciężkich beczkowanych szardonek z Kalifornii mogą spróbować. Moja ocena dostateczne plus (3,5). Cena 34,99 zł
Bodega Aragonesas Aragonia D.O. Campo de Borja 2012
Chyba najciekawsze wino z testowanych czterech. Pochodzi z, w Polsce prawie nie znanej, przynajmniej mniej zaawansowanym klient, aragońskiej apelacji Campo de Borja. Ta młoda, mająca dopiero 36 lat apelacja znana jest przede wszystkim z win powstających ze szczepu garnacha, często z owoców zbieranych z 40 i 50 letnich krzewów. Warto mieć na ten region oko, bo jak pisze Jancis Robinson to jedna z najbardziej obiecujących hiszpańskich stref uprawy winorośli. Co do wina to wygląda na drogie, zapakowane je w ważącą kilogram butelkę o wgłębieniu w denku mieszczącym cały kciuk (to oczywiście bez znaczenia, ale mity najtrudniej wykorzenić, łatwiej wykorzystać je do własnych celów). Choć na etykiecie znajduje się jedynie informacja o garnachy, to nie jest to wino odmianowe. Wymieniony szczep stanowi podstawę, ale został on dosmaczony niewielkim dodatkiem aż czterech innych odmian: tempranillo, syrah, merlot i cabernet sauvignon. Sama garnacha pochodziła ze starych, 50 letnich krzewów. Wina bazowe przed zblendowaniem dojrzewały w starych i nowych tak francuskich jak i amerykańskich beczkach. A potem przez rok wszystko przegryzało się w szkle. Wyszedł z tego siłacz, o wyraźnie likierowym nosie , przywodzącym na myśl nałęczowską śliwkę w czekoladzie wzbogacone suszonym ziołami włoskimi i tytoniem. W ustach tak gęste, że wydaje się, że gdyby wstawić do kieliszka łyżeczkę to by stała, śliwkowa owocowość jest wyrazista, i czysta, choć momentami przechodzi w nuty powidłowe, do tego fajne słodkawe owoce leśne, garbniki są umiarkowane i raczej wycofane więc nawet pomimo wyraźnej kwasowości nie ma uczucia cierpkości. Tonów beczkowych nie ma za wiele, nie ma irytującego „budyniu waniliowego” tak charakterystycznego dla wielu beczkowych potworów z Hiszpanii. W posmaku pojawia się ciepła nuta pieprzna i lekka pikantność. Mnie to wino smakowało, ale wiem, że ta stylistyka, tłustych, przesadzonych lekko mocarzy nie każdemu może odpowiadać, zwłaszcza w upalny dzień. Jako że dziś było tylko 8 stopni, i to pomimo zdradliwego słońca, ja jestem za. Moja ocena to bardzo dobre minus (4,75). Wymiar kary niestety nie jest niski 59,99 zł. Z drugiej strony trzeba sobie jasno powiedzieć, to wino w sklepach wysyłkowych Europy zachodniej kosztuje 15 euro. Taka stylistyka nigdy nie była tania, sami oceńcie czy warto.
Wina, oliwki, tuńczyka i sery otrzymałem od Lidla. Specjałów jeszcze nie próbowałem, jak spróbuję dam znać na FB .